piątek, 1 stycznia 2010

Cz. 1

Szłam ciemnymi ulicami miasta. Był wieczór, wracałam od koleżanki.
- Ej , Rozalina ! - dobiegł mnie głos. Odwróciłam się.
Podniosłam lewą brew, patrząc na NIEGO .
- Masz wywaliste imię. - i zaczął się śmiać z kumplami.
- Ta , tylko się nie udław. - rzuciłam i obróciłam się na pięcie.
Poszłam prosto do domu.
Gdy doszłam, wbiegłam prędko na górę do pokoju i wystukałam w telefonie stacjonarnym numer Karoliny.
- Słucham? - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Hej, to ja.- powiedziałam. - Wiesz, kogo spotkałam?
- Chyba nie Maksa? - czułam w jej głosie zdenerwowanie.
- A jak myślisz? - rzuciłam bez jakichkolwiek uczuć.
- Co znowu gadał? Chyba nie nabijał się z Twojego imienia?
- No ba. A czy on ma inne zajęcie niż nabijanie się z mojego pełnego imienia?
- Ross. Masz piękne imię. Niespotykane. Ty o tym wiesz.
- Wiem. Tylko on o tym nie wie.
Zastanowiłam się przez chwilę.
- Nie rozumiem, czemu się czepia pełnego imienia, a nie zwraca uwagi na to, że cała szkoła do mnie mówi Ross.
- Też jestem ciekawa.
Zmarszczyłam brwi.
- A może my byśmy się tak podczepiły do jego pełnego imienia, hmm ? Słyszałam, że go baardzo nie lubi.
- Ty, pomysł! Ross, jesteś genialna!
- No wiem. - wybuchnęłyśmy śmiechem.- Masz jego numer?
- Coo?- zapytała zdziwiona.
- No wiesz. Zadzwoniłabym , się ponabijać. Rozumiesz?
- Aaaa. Rozumiem. Nie, nie mam jego numeru, ale panna fanka Maksymiliana ma jego numer, rzecz jasna. Czekaj, zadzwonię.
- Okej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz