sobota, 2 stycznia 2010

Cz. 24

Kolejny tydzień minął niespodziewanie szybko.
Weekend spędziłam z Karoliną na zakupach i w Mc'Donaldzie .
Ogółem na mieście.
W poniedziałek mieliśmy lekcje na 8:50 .
Wstałam zatem o godzinie 7:55.
Gdy wszystko zrobiłam, ruszyłam do kuchni by zrobić sobie musli z mlekiem.
Zjadłam pospiesznie i poszłam do szkoły.
Jak zwykle, poczekałam przed szkołą na Maksa.
Odszukując go wzrokiem, nie mogłam spośród tłumu wychwycić jego twarzy.
W końcu ktoś mnie walnął śnieżką w plecy.
Odwróciłam się odruchowo.
- Kto to do diaska mnie walnął?!- zapytałam i pomasowałam dopiero co ,,napadnięte'' miejsce.
Przechodzący uczniowie popatrzyli na mnie i poszli dalej do budynku.
Stanęłam na pobliskim murku by zobaczyć więcej, czy idzie Maks, ponieważ nie grzeszyłam wzrostem- nie wiem, czy metr 62 to jest aż tak dużo .
Nareszcie zauważyłam upragnioną twarz.
Zeskoczyłam pospiesznie z murku i podbiegłam do chłopaka.
- Hej.- przywitałam się, z szerokim uśmiechem.
Mruknął jedynie coś niezrozumiałego i poszedł dalej.
Czułam, że coś jest nie tak. Nie miałam zamiaru pytać teraz, wśród tłumu pragnących plotek uczniów.
Doszliśmy do szatni, gdzie podeszliśmy do swoich szafek z Maksem, mieliśmy bowiem obok siebie.
Wyciągnęłam klucze z torby, przekręciłam w zamku. Włożyłam kurtkę, po czym zatrzasnęłam drzwiczki. Rozglądnęłam się, zauważając że nikogo w pobliżu nie ma, zapytałam:
- Co jest?
- Ehm...- mruknął.- Nic.
- Jak to nic? Przecież widzę, że coś jest n i e tak.- stwierdziłam z oczami wzniesionymi ku górze.- Rodzice? Kot?
Wzruszył ramionami.
- Kumple?- dalej strzelałam.
Ponownie wzruszył.
Nagle do mnie dotarło najgorsze.
- Ja?- zadałam pytanie, z trudem wymawiając te dwa na pozór proste litery.
- Ale... Ale co ze mną? Coś nie tak? Coś... coś nie tak? Ja mogę wszystko zmienić!- zaczęłam dramatyzować.
- Nie teraz. Po lekcjach.- mruknął ledwie słyszalnie.
Smutek na samą myśl ogarnął całą mnie. Ruszyłam w stronę klasy, w której miałam mieć lekcję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz