piątek, 1 stycznia 2010

Cz. 16

Okazało się, że lekcje dzisiejszego dnia zaczynały się o godzinę później niż zwykle - z jakichś tam powodów, coś nauczyciele poszli na zebranie w sprawie balu.
Lekcje minęły szybko, po szkole poszłyśmy do mnie, przygotować się na bal.
Musiałyśmy umalować się, przygotować fryzury, przebrać się i w ogóle.
A fryzurę, to mama miała nam zrobić.
Mama jest nie tylko bizneswoman , ale także w wolnym czasie poddaje się swemu drugiemu hobby- fryzjerstwu.
Co prawda nie skończyła szkoły fryzjerskiej, ale- robi przepiękne fryzury.
Wróciłyśmy do domu - otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka.
Mama miała wrócić za pół godziny, a bal zaczynał się za dwie godziny, o siedemnastej.
Najpierw przygotowałyśmy sukienki i buty- patrzyłyśmy na nie jak zahipnotyzowane, siedząc na fotelach i opierając się łokciami o oparcie fotela.
Usłyszałyśmy że ktoś przekręca zamek w drzwiach - szybko się otrząsnęłyśmy.
Spojrzałam na komórkę - było pół godziny później.
O matko! Mamy półtorej godziny!
Szybko wstałyśmy i pobiegłyśmy przywitać się z mamą.
Pobiegłyśmy pędem do łazienki.
Umalowałyśmy się pięknie- ja w kolorze fioletu, a Kara w delikatnej czerni, nie za mocno.
Potem przeszłyśmy do mojej mamy- zrobiła nam fryzury, jakich świat nie widział.
Ja miałam kok w górze, i trzy kosmyki rozpuszczone spadały w dół.
Szybko ubrałyśmy się w sukienki, założyłyśmy buty, rękawiczki. Wyszłyśmy.
Doszłyśmy do szkoły- ludzie już się zebrali, mało kto szedł teraz.
- Chodź szybciej, bo się spóźnimy.- rzuciłam, i pobiegłyśmy truchcikiem.
Dobiegłyśmy do szkoły, weszłyśmy, i wszyscy na nas spojrzeli.
Ujrzałyśmy Patryka , ale Maksa nie.
Bal się zaczął.
Kara poszła do Patryka, a ja zaczęłam szukać Maksa.
Obeszłam całą szkołe.
Wyszłam na dwór, i ujrzałam Maksa z Moniką.
Wytrzeszczyłam oczy.
Całowali się.
Maks mnie ujrzał, i odszedł od Moniki.
- Jak mogłeś!- łzy napłynęły mi do oczy.
Zauważyłam szyderczy uśmiech na twarzy Moniki.
- To nie tak jak myślisz! - krzyknął, ale ja już biegłam w stronę domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz