piątek, 1 stycznia 2010

Cz. 4

Zeszłam na dół, by zrobić sobie śniadanie. Złapałam miskę, wsypałam do niej płatki i wlałam mleko. Położyłam na blacie, nachyliłam się i zaczęłam jeść.
- Dzień dobry Rossi. - przywitała mnie siostra. Uskoczyłam w bok, oblewając bluzkę.
- Kurcze. Nie strasz mnie.- spojrzałam na poplamioną bluzkę.
- Och. Sorry. Na którą dzisiaj masz?- Aleksandra jest ode mnie o rok starsza. Chodzimy do tego samego gimnazjum.
- Na ósmą. A Ty?- namoczyłam szmatkę i przetarłam zabrudzenie. Kiwnęłam głową.
- Też. Idziemy razem, czy idziesz z Karoliną?
- Możemy iść razem. Nie umówiłam się z Karą.
- Okej.
Dokończyłam płatki, złapałam za torbę i wyszłyśmy.
Gdy doszłyśmy do szkoły, ja poszłam na historię a Ola na chemię.
- Hejka Ross ! - usłyszałam Karolinę.
- Cześć. - uśmiechnęłam się na jej widok.
- Co...- zaczęła, ale otworzyła szeroko oczy, widząc coś za mną.
Odwróciłam się.
- Weź idź mi stąd, bo mam ochotę zwrócić przedwczorajsze śniadanie.- rzuciłam na przywitanie.
- Czy tamte zdanie jest Ci skądś znane?- stanął parę centymetrów ode mnie.
Popatrzyłam w górę. Był ode mnie wyższy przynajmniej 5 centymetrów.
Grymas pojawił się na mojej twarzy.
- Powiedziałam. Nic Ci do tego.
- A może i mi coś do tego jest.
Przymrużyłam oczy, po czym wywróciłam nimi.
- Może i to jest mi znane. Może i nawet to powiedziałam.
Obróciłam się na pięcie, i już miałam iść, ale poczułam jego dłoń na swoim ramieniu.
- Sorry.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Przepraszam, naprawdę.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Co? Mógłbyś to powtórzyć?
- Przepraszam.
Zmierzyłam go wzrokiem.
- Kto Cię namówił? Dali Ci kasę, nie?
- Nie.
- Jak nie? Sam byś tego nie powiedział. Nie zrobiłbyś.
- Ale ja właśnie to zrobiłem. Przeprosiłem Cię.
- Ale ogółem, za co?
- Za wszystko. Za to, że się z Ciebie wyśmiewałem. Ale nie mówię, że dalej nie będę tego robił przy kumplach. Twoje imię dalej ich rozbawia.
- Fajnie.
Tym razem odwróciłam się, i poszłam w stronę klasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz