piątek, 1 stycznia 2010

Cz. 18

Patrzyłam na tego kogoś w czerni wieczoru, w lesie i nie mogłam sobie przypomnieć, tego głosu, ale wiedziałam, że jest mi jakoś dziwnie znajomy.
Patrzyłam na jego, jego bo rozpoznałam po głosie, że jest męski, na jego niewidoczną twarz.
- Kto ja?- spytałam, dalej rozmyślając.
- Już nie wiesz?- pokręcił głową z niedowierzaniem.
Energicznie odsunęłam się parę kroków w tył, i obróciłam tyłem.
- Po co tu przyszedłeś.- to nie było pytanie, aczkolwiek wpół pytanie, pół oznajmujące.
- Wybiegłaś, jakby Cię prądem poraziło.
- Bo tak było.- mruknęłam ledwie słyszalnie pod nosem.
- To nie tak jak myślisz, to ona.
- Tak? Pewnie założyłeś się z Patrykiem, i to wszystko było bzdurą, jednym wielkim nieporozumieniem.
- Wcale nie. To wszystko nie tak, jak myślisz.
- No pewnie!- krzyknęłam.- Ja Cię naprawdę kocham, nie rozumiesz tego?! Specjalnie dla Ciebie wszystko to zrobiłam, wystroiłam się jak nigdy w życiu, wydałam kupę kasy na sukienkę, byś myślał że wyglądam pięknie, a Ty się obściskujesz za szkołą z Monisią! Nie wiem, po co tu przyszedłeś, chyba jedynie aby mnie dobić zupełnie!
Mój głos roznosił się echem po lesie.
Nie mogłam powstrzymać łez.
Odwróciłam się w jego stronę.
Po raz pierwszy ujrzałam taki wyraz twarzy. Wykrzywiony z bólu. Po jego policzku spłynęła łza.
- Ty nie kłamiesz?- wyszeptałam z trudem, z łzami.
- Nie. Nigdy Cię nie skłamałem.- spuścił wzrok na szyszkę, która leżała na ziemi.
- Ja... Ja...- łzy zaczęły lać się obficiej.
- Nie szkodzi. Mogłaś tak sądzić. W końcu, od zawsze się z Ciebie śmieliśmy.
Teraz, w najmniej oczekiwanej chwili, podszedł do mnie i przytulił mnie. Zaczęłam płakać w jego ramię.
Byłam bardzo zmęczona, wykończona, smutna i uszczęśliwiona. W pewnej chwili, nie wiedząc czemu, zamknęły mi się oczy i upadłam na ziemię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz