piątek, 1 stycznia 2010

Cz. 22

- Co, możesz powtórzyć? - dalej patrzyłam na niego oniemiała, tępym wzrokiem.
- Słyszałaś, nie chcę o tym mówić.- odwrócił wzrok w bok.
- Ale... Dlaczego mi nie powiedziałeś o tym, czemu?
Byłam smutna, z jednej strony, że ma problemy z rodziną, z drugiej, że mi o tym nie powiedział.
- Bałem się, że odsuniesz się ode mnie.- mruknął pod nosem.
- Tak pewnie, prędzej to ja bym się bała o Ciebie głuptasie! Pomyśl że logiczne trochę! Wytęż mózg!
- Dobra, dobra.- zachichotał.
- No to chodźmy na lody. Na pociechę.
- Ale jest zimno. I zaczyna mżyć.
- No to co.- wzruszyłam ramionami.- Zjemy w środku.
Puściłam do niego oczko.
Poszliśmy na miasto.

Dzisiejszy dzień minął miło i szybko, o tym incydencie (jeśli można to tak nazwać) w ogóle nie wspominaliśmy już dziś dzień.
Wróciłam do domu przed godziną osiemnastą.
- Hej!- krzyknęłam na przywitanie swojej siostrze.
- Witaj młoda.- uśmiechnęła się.
- Tylko nie młoda! Jesteś ode mnie jedynie o rok starsza.
Wydęłam dolną wargę.
- Okej, okej.- wyszczerzyła zęby w uśmiechu.- A w ogóle, nie powiedziałaś mi co z tym balem, no i Maksiem.
- Żaden Maksio, okej?
- Dobrze, dobrze. Jesteś jakaś ...
- Przewrażliwiona? Tak, to zdrobnienie mnie rozbawia.
- Do łez?
- Daj spokój. To chcesz wiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło?
- No pewnie. Zapraszam do salonu, gorąca czekolada już czeka.- ukłoniła się i zaprowadziła nas do salonu.
- Dobra, no więc...- i zaczęłam swoją historię.
Po dziesięciu minutach opowiadania, zaczęłyśmy dyskutować.
- Ta Monika jest durna. Działa mi na nerwy.- zaczęła Ola.
- A co ja mam powiedzieć? Codziennie widzę ją w szkole, jak się głupio uśmiecha i próbuje podwalać do Maksa.- burknęłam.
- Brr. Nie znoszę jej. Ja jej dokopię, jak mnie naprawdę zdenerwuje. Niedojrzała dziewucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz