piątek, 1 stycznia 2010

dokończ. cz. 21

Różne były plotki: Że ja i Maks przeżywamy kryzys, że nasz związek się rozpada, że już nic z nami nie będzie. Mówili, że jak zobaczyłam ich za szkołą to wybiegłam ze szkoły, chcąc popełnić samobójstwo.
Nie widziałam jeszcze tego dnia Maksa, dopiero po drugiej lekcji zobaczyłam jego w oddali, idącego z Patrykiem. Miał na głowie czapkę, nisko opuszczoną.
Podbiegłam do niego, i rzuciłam mu się na szyję od tyłu.
- Dzień dobry.- powitałam go.
- Ehm, hej. Co Ty tu robisz?- nie odwrócił się.
- No ten, nie widzieliśmy się od pierwszej lekcji.
- No tak. - mruknął.
- Co jest?- zatrzymałam go, i stanęłam prosto przed nim.
Wzięłam go za rękę, przeprosiłam Patryka i odciągnęłam w miejsce, gdzie było mniej ludzi.
Podniosłam daszek jego czapki.
- O Boże, co Ci się stało?- zakryłam usta dłonią, patrząc na jego siniaka pod okiem.
- Nic takiego. Wiedziałem, że będziesz histeryzować.- burknął pod nosem.
- Ale na serio, co się stało? Ktoś Cię pobił, uderzyłeś się?
- Nie. Nic z tego. Powiem Ci... powiem Ci po lekcjach, jak będziemy wracać. Chyba że masz coś przeciwko.
- Nie, możemy iść. No to... do zobaczenia.
Dałam mu buziaka w policzek, i poszłam w stronę klasy.
Po szkole, zaczekałam przed szkołą. Czekałam i czekałam, ale jego nie było.
Usiadłam na krawężniku. Ujrzałam go.
- No, więc co jest?
- No... Bo... - zaczął.
Poszliśmy dalej.
- Mój tata jest pijakiem. Znęca się nade mną, i moją matką.
Byłam w szoku, przystanęłam i patrzyłam się na niego oniemiała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz