piątek, 1 stycznia 2010

Cz. 5

- Ej, co to było? No, to z Maksem?- Karolina była podekscytowana.
Skończyłyśmy matmę.
- No... A nie byłas przy tym?- zdziwiłam się i ściągnęłam brwi.
- No nie. Ulotniłam się.
Tym razem uniosłam brwi.
- No co?- podniosła ramiona do góry i rozłożyła ręce na boki.
Wywróciłam oczami.
- Masz zamiar zostać mimem?
Palcem wskazującym lewej ręki popukałam się po brodzie w zamyśleniu.
- Doobraa. Ale na przykład na lekcji jakiejś musisz odpowiedzieć.
- Wygrałaś.- wzruszyłam ramionami.
- To co to było?
- Co?
- To z Maksiem.
- COOO?!
- Co co ?
- Z ,,Maksiem''?- wydusiłam z siebie z trudem.
- No tak. A z kim, z Einsteinem ?
- Nie.
- No to co z nim?
- Z Einsteinem?
- NIE!
- Aha. Z Maksem.
- No brawo.
- No to . Przeprosił mnie za ten no.
- Za co?
- Że się ze mnie wyśmiewał. Z mojego imienia. Ale powiedział, że dalej będzie mógł się wyśmiewać. Bo jego kumple dalej się śmieją z mojego pełnego imienia. No.
- No co Ty? To dalej będzie się śmiać? Chociaż że przeprosił?
- Najwidoczniej. Nie wiem, po co się w ogóle fatygował.- prychnęłam.
- Pff.- ona również prychnęła.
Szłyśmy dalej pod klasę.
Pociągnęłam nosem.
- Co?- Kara spojrzała na mnie.
- Nic. - znowu wzruszyłam ramionami.
- Powiedz.
- Po co? Ty i tak wiesz o co chodzi. Powinnaś.
- Jakoś nie kminie.
- Dwie rzeczy. Rozglądnij się, i jak znajdziesz, to dowiesz się drugiej rzeczy.
Rozglądnęła się.
- Aaaa. Rozumiem.- przytaknęła głową.
- No właśnie.- zaczęłam klaskać.
A o co chodzi? No właśnie. Bo, ujrzałam Maksa. W pewnym momencie.
Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się. Pomimo, że szedł z kumplami.
- On się do Ciebie uśmiechnął.- Karolina była zafascynowana.
- Noo... Wiem. Widziałam.- na mojej twarzy zagościł rumieniec.
Spuściłam głowę.
- Ale i tak nic z tego nie będzie. On jest ze swoimi kumplami.
Przyśpieszyłam tempa, aby dojść szybciej do klasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz