piątek, 1 stycznia 2010

dokończ. cz. 23

- Phi phi. Chodźmy.
Wyszliśmy i zamknęłam drzwi.
- Poczekasz?- zadałam pytanie.
- Okey.- odparł.
Poszłam za ścianę domu, po czym kucnęłam. Wzięłam do rąk śnieg, ulepiłam śnieżkę i wyszłam. Przywitał mnie śnieg.
- To ja miałam pierwsza walnąć, tak!- powiedziałam podniesionym głosem i zrobiłam minę w podkówkę.
- No przepraszam. Proszę, rzucaj.- rozłożył ręce na boki.
Rzuciłam w niego.
- Hahaha! A masz!- wystawiłam język i zaczęłam uciekać.
Biegł za mną , dogonił mnie.
Zatrzymał mnie, łapiąc mnie w talii.
- Nie tylko Ty jesteś najszybsza w szkole.- puścił do mnie oczko.
- Ale czy ja coś takiego powiedziałam?- popatrzyłam na niego z dołu.
- Niee. Ale myślałaś, że mi uciekniesz.
- Wcale że nie!
Wyrwałam się i pobiegłam dalej, ile sił w nogach.
Nie doganiał mnie.
- Co, no i co? Biegnij, chłopcze, biegnij!- krzyknęłam .
Nagle coś mnie dotknęło na plecach i wylądowaliśmy na śniegu.
- Ty głupku. Ostrożności trochę, co?- usiadłam i otrzepałam się ze śniegu.
- Hahaha, hahaha.- ten się śmiał w najlepsze.
- Dziecko dovna.- mruknęłam pod nosem, ledwie słyszalnie.
- A Ty to dziecko buszu.- spojrzał na mnie, zwężając oczy.
- A czemu by nie?
Ulepiłam śnieżkę i w niego rzuciłam.
- Bla bla bla, sialala , mydełko fa!- zaczęłam paplać byle co.
- Odbija Ci?- spojrzał na mnie niepewnie.
- Raczej. To przez Ciebie, panie dziecko dovna.
Zaczęłam robić aniołka.
- Pomóż mi wstać.- powiedziałam.
- Czekaj, ja też zrobię. - po czym stworzył własnego aniołka.
Wstał.
- No, pomóż mi. Nie chcę swojego zniszczyć.- zaczęłam.
- Ojojoj. Biedna pani dziecko buszu.- podał mi rękę.
Złapałam podaną dłoń, po czym mnie podciągnął. Przeskoczyłam jakieś pół metra dalej, by nie stanąć na moim dziele.
Spojrzeliśmy na nie.
- Cudne.- powiedziałam.
Objął mnie ramieniem.
- Wracamy?- zapytał, spoglądając na mnie.
- Okey.- wróciliśmy do mojego domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz